Podążając śladami Polki mieszkającej w Meksyku poznamy Indianina z Teotihuacan, który zdradzi nam sekrety tańca azteckiego, razem z Haną odkryjemy Japonię i znaczenie japońskiego tańca buyo, a Lilę, nauczycielkę tańca romskiego, odwiedzimy w jej domu w centrum Mexico City. Później zakręcimy się na rurze w takt muzyki disco oraz dowiemy jakie historie za pomocą ruchu starają się nam opowiedzieć Hawajczycy. Takiej książki jeszcze nie było!
Jestem dziennikarką. Wychowała się w Łodzi, skończyła Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych w Warszawie. Sztuki reportażu uczyła się w "Laboratorium Reportażu". Publikowała m.in. w "Zwierciadle", "Dużym Formacie", "Podróże Kultura Świat", "Nowym Dzienniku". Kilka jej reportaży ukazało się w książce reporterskiej "Każdy zrobił, co trzeba".
Jej wcześniejszy ebook "Ale Meksyk" został wybrany najlepszym ebookiem 2011 roku.
Aktualnie mieszka w Meksyku, gdzie zaczęła przygodę z tańcem i tak powstał ebook "W rytmie ciała".
Fragment ebooka "W rytmie ciała":
Kogucie już nie śpiewaj
Gwiazdy
blakną, niebo zaczyna się rozjaśniać. Na placu zostało niewielu ludzi,
prawie sama młodzież. Piją piwo, rozmawiają i słuchają muzyki na żywo.
Stoję na trawniku z Aną i Pablo, próbuję powtarzać za nimi kroki. Ale to
nie takie łatwe, bo mylą mi się nogi, nie nadążam za melodią, ani nie
umiem stepować. Śmieję się na głos i siadam zrezygnowana na trawniku,
ale Pablo prosi, żebym się nie poddawała, twierdzi, że dam radę.
Tymczasem para tancerzy robi obrót i wystukuje stopami dużo
dynamiczniejszy rytm do najbardziej rozpoznawanego sonu joracho ?La
Bamba?: ?Żeby tańczyć la bambe; Żeby tańczyć la bambe; Potrzeba trochę
wdzięku; Trochę wdzięku dla mnie i dla ciebie; I w górę i w górę. I w
górę i w górę; Dla ciebie będę, dla ciebie będę, dla ciebie będę; Nie
jestem marynarzem; Nie jestem marynarzem; Jestem kapitanem; Jestem
kapitanem; Jestem kapitanem; Bamba, bamba; Bamba, bamba; Bamba, bamba.?
Melodia
wydaje mi się znajoma, po chwili przypominam sobie, że ten son gdzieś
już słyszałam. Tylko gdzie? W radiu, a może śpiewaliśmy tę piosenkę w
drużynie harcerskiej? Nie miałam pojęcia, że jest z Meksyku. Nagle
okazuje się, że mnie coś z tym krajem łączyło, nawet jeśli nie dawałam
sobie z tego sprawy. Ten son ma wiele zwrotek, nie wszystkie śpiewa się w
kolejności i nie wiadomo, w którym momencie się skończy. Opowiada o
kobietach, uczuciach, śmiesznych sytuacjach, jakie miały miejsce na
wsiach i w miasteczkach, również o piratach.
- Ten son powstał
najprawdopodobniej w 1683 roku po ataku holenderskiego pirata
Lorrencillo na Veracruz, mówi się, że nie znał litości - tłumaczy Pablo
siadając na trawniku obok mnie.
Na świecie "La bamba" stała się
znana dzięki Richiemu Valensowi, piosenkarzowi meksykańskiego
pochodzenia, który w 1968 roku nagrał w Stanach Zjednoczonych wersję
rock and rollową tego sonu i jego piosenka znalazła się na listach przebojów.
W
pewnym momencie muzyka zmienia się na spokojniejszą i spoglądając na
ich twarze domyślam, że to już koniec, zaraz rozejdą się do swoich domów
i będą czekali na następne fandango. Na parkiet wchodzi kilka
dziewczyn, zaczynają tańczyć, a młody chłopak zaczyna akompaniować son
"El gallo": "Kogucie już nie śpiewaj; daj mi spać; patrz, ja dla niej;
mogę umrzeć; Aj kogucie kogucie, kogucie; koguciku śpiewaku; śpiewaj o
życiu; śpiewaj o miłości...".
Pablo wstaje, otrzepuje spodnie po
czym podaje mi rękę. Staję na przeciwko niego i zaczynam poruszać
nogami. Już mi nie przeszkadza, że nie znam kroków, ani że się pomylę.
Jestem lekka i spokojna. Jednoczę się z nimi, z ich historią, z tym co
było jest i będzie. Czuję się jedną z nich.