Chwilę później, dzięki paneuropejskiemu tournée i znakomitej promocji medialnej, cały kontynent szaleje na punkcie nowego tańca. Singiel, promujący płytę
Kaomy, podbija listy przebojów i parkiety dyskotek. Dziewczyny stroją się w kuse spódniczki, a panowie porywają je w szach mat ognistych figur. Tak oto przebojowe lata 80? upływają w płomieniach "
Lambady".
Lambadowe początki pamiętają Brazylię jeszcze z czasów XIX - wiecznej, portugalskiej kolonii. Jedną z ówczesnych rozrywek Brazylijczyków jest carimbó - zmysłowy taniec "liczony na 2", wyrażający się w zmysłowych ruchach bioder tancerki i charakterystycznych seriach jej obrotów. Technika carimbó ewoluuje na przestrzeni dekad. Widać wyraźne wpływy
Farró, innego rytmicznego tańca o brazylijskim pochodzeniu oraz karaibskich muzyków i ich metalowego, nie drewnianego jak w przypadku carimbó, instrumentarium. Na początku lat 80? XX wieku następuje istotna zmiana - carimbó zaczyna być tańczony w parach. Rozgłośnie radiowe coraz chętniej nadają przeboje o "mocnym uderzeniu", co w języku portugalskim nazywają słowem "lambada". W ten sposób rodzi się nazwa muzyki i stylu tańca, której używamy do dziś.
Kaoma wydaje ponadczasowy clip do "Lambady". W otoczeniu brazylijskich palm, na deskach nadmorskiej kawiarenki opowiada historię platonicznej i zarazem tanecznej miłości małego, ciemnoskórego
Chico i długowłosej, o głowę wyższej
Roberty. W kulminacyjnym momencie opowieści ojciec dziewczynki, nie tolerujący fascynacji młodych, zostaje rozbrojony tańcem. Jedna z tancerek wciąga mężczyznę w kołysanie lambady, łamiąc grymas jego niezadowolenia pierwszym uśmiechem. Wszelkie podziały i złe humory przestają mieć znaczenie. Wszyscy oddają się zabawie. Dobro zwycięża. Zakochanie i lambada górą!
Clip obok pokaźnej dawki słonecznej energii z brazylijskich plaż serwuje widzom lambadowe pr?t-?-porter. Niezapomniana żółta spódniczka tancerki, zakrywająca ćwierć uda, skąpa bluzeczka Roberty w biało - niebieskie paski, długie spodnie tancerzy i odkryte pępki. Cały świat wzoruje się na stylu Kaomy! Nawet skandal, który wybucha dokoła "Lambady", jako nieautoryzowanego przekładu utworu "Llorando se fue" z 1982 r. boliwijskiego zespołu Los Karkas, nie podważa sukcesu tego utworu. Muzyczno-taneczny przełom lat 80? i 90? bez wątpienia należy do "Lambady".
Na fali brazylijskiego przeboju powstają kolejne lambaterias, parkiety dla tańczących ten zmysłowy taniec. Pary falują ekstatycznie i w odróżnieniu od poprzednika carimbó, rozliczają lambadę ?na 4?. Ruchem bioder uderzająco przypominają kołysanie bachaty, a charakterystycznym prowadzeniem partnerki przywodzą na myśl kizombę. Jednak ruch tancerza wyprowadzany jest z ciała, co zdecydowanie wyróżnia ten taniec spośród innych latynoskich technik. Kroki są przestronne. Ciało partnerek rolluje, a głowa zatacza charakterystyczne kręgi (balo apagado) albo przetacza się z lewej strony do prawej (peo). Niestety na przestrzeni wielu lat nie wykształca się kadra instruktorska lambady. Brakuje filmów instruktażowych i profesjonalnie prowadzonych warsztatów. Jest to taniec klubowy, uliczny, podpatrywany, podlegający częstym modyfikacjom. Nie dziwią dziś nikogo lambadowe spiny zapożyczone z jive?a, swingowe kroki ze Wschodniego Wybrzeża, a nawet elementy akrobatyczne. Efektem nieustającej popularności tańca są też liczne wariacje muzyczne. Wykonywany często do karaibskiej muzyki zouk [czyt.: zuk] funkcjonuje dziś najczęściej pod dwuczłonową nazwą zouk-lambada.
Foto: Pasty Josta
Po latach przemian zoukowo - lambadowy dorobek jest dziś w dobrej
kondycji. Lepiej usystematyzowany może się pochwalić swoim oddanym i
wykwalifikowanym gronem pedagogów. Europa Zachodnia z wielkim
entuzjazmem tańczy zouk na swoich parkietach. Kraje środkowoeuropejskie
jeszcze nie do końca przekonane, coraz śmielej zapełniają taneczny
grafik lambadowymi eventami. Świadczy o tym chociażby nadchodzący w
Polsce styczeń 2011. Mamy tam już trzy godne uwagi wydarzenia. Do
Warszawy przybywa sam
Pasty z Curaçao.
Tygodniową przygodę z zoukiem i jego mistrzem będzie można przeżyć na
parkiecie alternatywnego studia tańca
Salsa Libre. Dla mieszkańców
Trójmiasta znakomita polska para
Michalina Podolska i Kamil Borecki we współpracy z gdyńskim studiem tańca Tango poprowadzą warsztaty zouk
dla początkujących kursantów. Koniec miesiąca zapowiada lambadowe
szaleństwo na południu kraju. Warsztaty tego tańca odbędą się w
opolskiej szkole Salsomania. To dopiero początek roku! Kolejne miesiące
zwiastują jeszcze więcej wrażeń.
Tymczasem dowiaduję się o
losach Chico i Roberty, jak to oboje po krótkiej karierze muzycznej
zapoczątkowanej "Lambadą", obierają zupełnie odmienne ścieżki życiowe.
Ku niemałemu zaskoczeniu pełne uroku dziewczę okazuje się być dziś
weterynarzem, a kochliwy chłopiec - protestanckim księdzem. Swym
kolorowym dzieciństwem znaczą kulturę muzyki i tańca. Nieco
kontrowersyjnie w tak młodym wieku poruszają biodra setek rozbawionych
lambadowiczów na całym świecie. Instynktowny taniec ukręcony z piachu
brazylijskich plaż i rozpalonych słońcem ciał podnosi dziś temperaturę
wszędzie, gdzie się pojawi, bez względu na geografię i klimat. Czy
przyjmie się na polskim gruncie i potwierdzi swój ponadnarodowy
magnetyzm? Jeżeli pewna swego promocja i otwarte serca tancerzy nie
zawiodą, wróżę powodzenie. Rozemocjonowana obserwuję i znad zaciśniętych
kciuków kibicuję. Ponęty flirt lambady z Polską, chciałabym jeszcze nie
jedno o tobie napisać!
Sylwia Orczykowska