HIP HOP - ARCHIWUM / WYBIERZ: / ROK 2012

Polska mowa jest bardzo dziś niezdrowa

Dodano: 2012-04-24 | 07:33:53


Polacy nie gęsi, swój język mają. Ten właśnie język to jeden z kilku elementów wyróżniających nas od innych nacji, mamy swój kraj, historię, kulturę, mamy swoich bohaterów. To wszystko przekazujemy komunikując się ze sobą, mówiąc lub opisując. Jest to możliwe bo mamy określony alfabet, ortografię, gramatykę i konkretne zasady językowe, a żeby komunikować się w naszym języku musimy je poznać od podstaw.


Nikogo nie dziwi fakt, że w szkołach uczy się nasze dzieci języka polskiego, przekazuje im się niezbędną wiedzę do tego, aby język giętki powiedział to co pomyśli głowa, uczy się o historii polskiej literatury i poddaje torturom nazywanym dyktando. To całkiem logiczne, że w Polsce w rozmowie między Polakami używamy naszego języka, jeżeli ktoś w towarzystwie zacznie nagle nawijać w języku plemienia afrykańskiego z okolic Burkina Faso to prawdopodobnie nie zostanie zrozumiany, a już na pewno nikt nie będzie próbował twierdzić, że to język polski.

Na tych samych zasadach funkcjonuje street dance.

Jeden z amerykańskich popperów, specjalista od wavingu, powiedział niedawno w wywiadzie, że taniec jest jak odcisk linii papilarnych naszej duszy. Zgadzam się z tą koncepcją w stu procentach. Tańcząc pokazujemy swoje wnętrze, swój charakter, to skąd pochodzimy czy w jakim jesteśmy w danym momencie nastroju. Żeby przekazać to co siedzi w naszych serduchach musimy znać alfabet tańca, słowa, zasady tworzenia zdań, odpowiednio opanować język. Taniec to po prostu mowa ciała, a każdy styl to odrębny język. Jedni posługują się mową poppingu, inni hip hopu, jeszcze inni mówią w języku lockerów, bez względu na to, który język sobie wybierzemy, musimy znać jego alfabet. To wydaje się dosyć proste i logiczne, dlatego nie mogę zrozumieć czemu tak wielu tancerzy, a szczególnie tak wielu instruktorów, nie zna abecadła.

To trochę tak jakby profesor Miodek nie znał polskich znaków.

Jeżeli na warsztatach z hip hopu prowadzący uczy choreografii w stylu videoclip dance lub new age, to albo celowo wprowadza swoich kursantów w błąd albo po prostu nie posiada odpowiedniej wiedzy żeby uczyć. Ten temat był już poruszany wiele razy, przez różnych ludzi związanych z kulturą hip hopu i street dance. Wielokrotnie pojawiały się także komentarze, że wyolbrzymiamy temat, jesteśmy nietolerancyjni, chcemy żeby wszyscy tańczyli to samo i nie potrafimy zrozumieć, że ze zmianą czasów zmienia się styl, no i oczywiście, że biznes to biznes.

W związku z tym zapytam ja: czy jeśli program "Wiadomości" będzie prowadzony w języku niemieckim, a my się oburzymy to też będzie to oznaka braku tolerancji i wyolbrzymianie problemu? A co do kwestii armii klonów, czyli wszystkich tańczących to samo i tak samo, to warto wiedzieć, że street dance oparty jest właśnie na indywidualności tancerzy, ich unikalnym charakterze i stylu, zbudowany jest na kreatywności. Aby to wyjaśnić wrócę do porównań z językiem polskim. Ja mówię po polsku, podobnie jak moi rodzice czy moja żona, ale każdy z nas mówi trochę inaczej, mamy różne akcenty, dobieramy inne słowa, każdy ma jakieś "swoje" powiedzonka, dochodzi także kwestia różnicy pokoleń, ale nie ma wątpliwości, że wszyscy mówimy tym samym językiem. Inaczej też nawijają radomianie, gadają ślązacy, a inaczej poznaniacy.

Tak samo jest ze street dancem.

Popping na przykład, ma swoje podstawy, ale każdy popper dąży do tego aby na bazie tych fundamentów stworzyć spersonalizowany styl, stać się rozpoznawalnym popperem, połączyć bycie sobą i bycie popperem. Ja, Pitzo, Sheva, Driver czy Fantom jesteśmy popperami, ale każdy z nas tańczy inaczej, mimo posiadania tych samych podstaw, znajomości tego samego alfabetu. Oczywiście każdy z nas nadal uczy się tego języka, bo cytując legendarnego hip hopowca KRS - ONE "You must learn", żeby coraz lepiej prezentować siebie i popping.

Jeżeli młodzież w szkołach się uczy, dzieci ogarniają literki, cyferki i szlaczki już w przedszkolach, to my nieco starsi też możemy prawda? Ja nie widzę nic wstydliwego w tym, że mimo iż już trochę czasu zajmuję się tańcem i jaram się hip hopem, to nadal się uczę, bo chcę i bo muszę. To właśnie ciągła potrzeba rozwoju, znajomość podstaw języka i wolność, pozwalają nam być prawdziwym wobec siebie, jak i prawdziwym w stosunku do stylu tańca.

A biznes?

No cóż biznes pozostaje biznesem, rozumiem potrzebę zarabiania pieniędzy, w końcu szkoły tańca to firmy usługowe, nie dziwi mnie fakt, że przychody są w tej materii istotne. Czy jednak na pewno jest to powód aby nie nazywać rzeczy po imieniu? Czy żeby szkoła miała klientów to musi wymyślać nie istniejące style tańca jak lyrical hip hop, elektro popping dubstep czy latin hip hop? Może wystarczy zatrudnić dobrego instruktora od poszczególnych styli streetowych, a jakość prowadzonych zajęć wsparta odpowiednią promocją przyniesie zadowalającą frekwencję. Tutaj ponownie skorzystam z porównań do nauki języka, tym razem obcego.

Wyobraźmy sobie, że chcemy skorzystać z usług prywatnej szkoły językowej i zapisujemy się na lekcje języka hiszpańskiego, a na zajęciach okazuje się, że nauczyciel uczy jednak angielskiego. Napisałem wyobraźmy sobie, gdyż taka sytuacja nie ma prawa mieć miejsca, żadna szkoła językowa nie pozwoliłaby sobie na taki błąd, bo kosztowałoby to ją utratę klientów.

W szkołach tańca natomiast takie działania mają miejsce nagminnie.

To właśnie takie sytuacje, zbyt wolno rosnąca świadomość o street dance oraz pojawiające się swego rodzaju przyzwolenie społeczne na opisane wyżej przekłamania skłoniły mnie aby po raz kolejny poruszyć ten temat. To, że techniki streetowe mają swoje podstawy oraz to, jak istotne one są było już przedstawiane na różnych przykładach. Pisano już o tym, na przykładzie drzewa, które bez odpowiednich korzeni po prostu nie urośnie, pisano o domu, przed budową którego trzeba wylać fundamenty, ja tym razem napisałem o tym samym na przykładzie naszego języka. Korzystamy z niego codziennie, jego znajomość pozwala Wam przeczytać ten tekst, mam więc nadzieję, że otworzy to niektórym głowy i skusi do zmian. Mnie też czasami na treningu dopada pytanie, czy to co właśnie tańczę jest jeszcze poppingiem lub hip hopem, dlatego czasem warto po prostu posadzić tyłek na parkiecie, odpalić dobry rap lub funk i posłuchać języka muzyki, zastanowić się czy to, co właśnie robimy wynika z podstaw tego stylu, czy jest moje i czy opowiada muzykę w pasujących do niej słowach.

Łukasz UFO Łukomski

Zachęcam do przemyśleń i rozwoju, bo nasza mowa jest bardzo dziś niezdrowa.


Łukasz UFO Łukomski
Royal Family Poppers/Radomski Styl

Dziś jest
19 kwietnia 2024

LUDZIE TAŃCA, SYLWETKI