Szkoła tańca ODS i Ośrodek Kultury i Sztuki "Resursa" postarali się bardzo i przyciągnęli na to wydarzenie tancerzy z całej polski. Oprócz tancerzy z Radomia przybyli reprezentanci z Warszawy, Lublina, Łodzi, Mysłowic, Olsztyna, Rzeszowa, Opolszczyzny... i zrobili fantastyczny klimat. Jechałem na tą imprezę nastawiony mega pozytywnie, ale i tak zaskoczyło mnie to co się działo. Na początek bardzo fajnie, że mogliśmy posłuchać trochę funku na żywo w wykonaniu jednego z lokalnych zespołów, fajnie też, że zanim zaczęły się eliminacje, czy podczas przerw, w mgnieniu oka powstawały koła wypełnione tańcem, było na co popatrzeć.
Przyznam szczerze, że brakowało mi tego klimatu przez ostatnie trzy
miesiące przerwy w moich wojażach tanecznych, tym bardziej cieszy mnie,
że właśnie w Radomiu zostałem sowicie nakarmiony zajawką i
niepowtarzalnym klimatem. Same zawody były na dosyć wysokim poziomie,
nie mieliśmy super gwiazd z zagranicy w roli sędziów, ale i tak dosyć
licznie odwiedzili nas gracze z najwyższej półki. Widać to było
chociażby w lockingu. Kategoria, której początkowo nie było w planie
wypadła naprawdę grubo i trzeba przyznać, że bez lockingu nie byłoby
udanego 26-600 FUN(k). Z tego miejsca nakłaniam wszystkich organizujących większe i mniejsze zawody - PAMIĘTAJCIE O LOCKINGU!!!!!!!
Nadal jaram się tym co pokazali ludzie z Warszawskiego Funku i Grzelock, a finał pomiędzy Grzelockiem i Edwinem był tak fantastyczny, że nie da się tego opisać. Ostatecznie locking wygrał Edwin - gratulacje.
Oczywiście nie zabrakło też mojego ulubionego
poppingu, i oczywiście też była to kozacka kategoria. Przyjemnie było oglądać flejwę jaką miał tego dnia
Alkowy Funkowy, fajne wyjścia miał też
Goovie, z radomskiego ODSu zaskoczyła, nie tylko mnie, początkująca
Andżie, która w eliminacjach zrobiła niczego sobie seta. W walkach trafiła na starego wymiatacza
Pitzka,
którego to osoba bardzo ją zestresowała i w walkach już tak fajnie nie
zatańczyła. Mimo wszystko piąteczka dla niej. Poznała w ten sposób smak
tradycji radomskich popperów. Zarówno ja, jak i
Skromna (popperka z Radomia), na początku swojej przygody z walkami w tej kategorii trafialiśmy na Pitzka i dostawaliśmy niezłe manto.
Poza
tym mieliśmy okazję w Radomiu zobaczyć kilka świeżych twarzy, którzy
zaprezentowali się naprawdę godnie, dany nam też został fenomenalny
finał. Zmierzyli się w nim Goovie i wspomniany Pitzo. Ostatecznie wygrał
Pitzo głosami sędziów dwa do jednego. Nie wiem co miało wpływ na
decyzję moich kolegów sędziujących tego dnia ze mną, ale ja w tym finale
doceniłem spokój, pewność siebie i siłę doświadczenia. Goovie próbował
rozkojarzyć swojego przeciwnika, skakał, kładł się, wygłupiał,
wprowadził element walki psychologicznej do swojej strategii na ten
battle, ale to Pitzo jest wyjadaczem co udowodnił podczas walki.
Konkretne sety, pewność siebie, wyraźny styl i chora aczkolwiek silna
psychika. Pierwsze miejsce wędruje do Pitzka. Oczywiście sety Gooviego
też były kozackie, czyste i kreatywne, zawierały dużo małych ruchów
podkreślających muzykę, duży szacunek za umiejętności dla tego młodego
człowieczka.
Oprócz poppingu i lockingu odbyły się też walki w kategoriach
hip hop 2 vs 2,
house i
all Styles 5 vs 5. House to nie moja bajka
(wiem, że ODSy i Freshe zaprzeczą), ale nie mogę nie pochwalić zwyciężczyni w tej kategorii czyli
Synu z Warszawy, która miała fajny luzik idealnie połączony ze zmęczoną flejwą przypominającą kaca
(hehehe). Gratulacje Synu. Hip hop 2 vs 2 wygrali
Zolsky i Kooba z Kontrabandy Lublin. Ja się oporowo jaram stylem Zolskiego więc wiele
przyjemności sprawiło mi oglądanie tej dwójki, która zresztą startowała
też w All Styles jako członkowie teamu Kontrabanda. No właśnie - All
Styles jako zwieńczenie 26-600 fun(k). Finał odbył się między dwoma
przednimi ekipami -
Kontrabanda i Funky Teddies.
Członkowie tych dwóch składów mają nie małe skille, a do tego
wypełnieni są wielką dawką poczucia humoru, więc finał ten na zmianę
zachwycał i rozbawiał. Ostateczny cios zadała Kontrabanda swoją zabawną
rutyną, która doskonale wpasowała się do kawałka "It's like that". Ten
finał zniszczył wszystkich obecnych wtedy w Resursie, mimo późnej już
godziny dał wszystkim mega kopniaka energii, szybko zamienionej we
wspólne tany tany w kole. Było po prostu mega!!! W tej pozytywnej
atmosferze zakończyła się impreza 26-600 fun(k).
Wielkie dzięki
dla organizatorów tego zlotu pasjonatów tańca oraz wszystkich, którzy
przybyli, dzięki za fantastyczną atmosferę. Warto być na takich
imprezach i z takimi ludźmi. Nie mogę się doczekać drugiej edycji. Na
pewno jednak, ile czasu by nie minęło, tej edycji 26-600 nie zapomnę.
Była dla mnie wyjątkowa, bo miałem okazję zatańczyć dla Was i z Wami
pierwszy raz po kontuzji. Noga jeszcze nie wyzdrowiała w pełni, nadal
boli, ale tradycją jest, że sędziowie mają przyjemność i obowiązek
pokazać co potrafią, udowodnić, że zasłużyli aby Was oceniać. Cieszy
mnie skrajnie to, co pokazaliście swoim dopingiem, że nie zawsze sędzia
musi pokazać jakieś totalnie niszczące umiejętności i zniszczyć system.
Ja nie mogłem pokazać zbyt wiele, ale za to Wy pokazaliście, że tak samo
jak umiejętności doceniana jest zajawka i miłość do tańca silniejsza
nawet od bólu czy złamanych kości. Dziękuję Wam więc jeszcze raz za to,
za doping, wsparcie i moc, którą dajecie. Do zobaczenia na parkietach.
ONE LOVE.
Łukasz UFO ŁukomskiRoyal Family Poppers/Radomski Styl