HIP HOP - ARCHIWUM / WYBIERZ: / ROK 2011

Paweł Pitzo Mazur

Kilka słów na temat tanecznego biznesu

Dodano: 2011-09-07 | 19:55:55


Czy kiedykolwiek skończy się publiczne robienie ludzi w konia za ich pieniądze?! Niech każdy robi sobie co chce, wolny kraj, wolny rynek - ale przestańcie siać ignorancję. Przykładowo - oferta zajęć tanecznych typu hip-hop, newstyle, hype to tak jak podawanie w menu, że dziś na obiad będą ziemniaki, kartofle i pyry...



To lanie wody i już na wstępie deklarowanie swej niewiedzy, ewentualnie reklamowanie się na skróty, żeby przez ilość wyrazów pozyskać jak najwięcej niezorientowanych ludzików...

Marketing marketingiem, ale bądźmy do ch..a rzetelni. Nie mówiąc już o kompetencjach.
Nie piszę tego jako obrażona konkurencja, może zabrzmi pompatycznie - ale piszę to jako wkurwiony reprezentant kultury hip-hop, na której próbują wszędzie robić hajs bez szacunku i wiedzy o niej.

Ja bardzo lubię taniec współczesny, bardzo lubię oglądać mistrzowsko opracowane choreografie jazzowe, dostarcza mi to dużo fajnych estetycznych  przeżyć - ale nie łapie się za to! Nie uczę tańca współczesnego - dlaczego? Z prostej przyczyny - bo nic na ten temat nie wiem i profesjonalizm, a może nawet zwykła uczciwość nie pozwala mi zarabiać na czymś, co nie jest moją specjalnością!!! Jeszcze raz podkreślam, tu nie chodzi o obronę własnych, lub czyichkolwiek interesów, bo każdemu, kto ma pomysł na siebie i swój biznes, życzę powodzenia i sukcesów.

Ale mamy 2011 rok, w tym kraju już niemal stałymi gośćmi są tacy ludzie jak Mr Wiggles, Buddha Stretch, Meech, Link, Niako, mieliśmy tu Boogaloo Sama i Don Campbella, mieliśmy Briana Greena - nigdzie na tych warsztatach nie widzę ludzi, którzy potem wszem i wobec zapraszają na zajęcia z HIP-HOP czy Funk Styles!!! Ja nie będę już tam oceniał, czy dla kogokolwiek Tony Czar czy inny Jose Esteves Rajmundo Kunari jest ważniejszy od prekursorów i ojców chrzestnych tańca i kultury street-dance, to może kwestia gustu, ale mam prawo upominać się, żeby ktoś nie wpieprzał się do czyjejś piaskownicy, nie znając reguł zabawy w niej. Chodzi mi chociażby o ludzi, którym WMAWIA się BZDURY, ucząc bzdur i utrwalając te bzdury w ogólnej mentalności. Ja się nie znam na New Age, może to i fajne, jeślii ktoś dobrze to robi - peace i enjoy. Ale nie znam się na tym, dlatego się tu nie wpycham. Modern Jazz, Jazz, Balet, współczesny - piękne i inspirujące, zostawiam to ekspertom w tych dziedzinach i życzę progresu, rozwoju, satysfakcji i osiągnięć. Ale zostawcie naszą kulturę w spokoju, albo najpierw sami odróbcie lekcje, zanim zabierzecie się za uczenie kogoś.

Skończyły się czasy braku dostępu do wiedzy, i co za tym idzie, możliwości ściemniania sankcjonowanego przez niezorientowane, lub udające zorientowanie w temacie media. Parę lat temu ogarnęliśmy się, że samo "kręcenie na głowie nie zrobi z ciebie b-boya", analogicznie, przetworzenie po raz enty sztywnych choreografii z teledysków gwiazd pop nie zrobi z ciebie tancerza hip-hopowego.

Pójdę do pana Agustina E. i powiem mu, "hej stary, otwieram szkołę tańca i będę w niej uczył salsotanga, mamboczaczowalca i ultra new rumby fusion, i może samej salsy, albo samby - chociaż to przecież jedno i to samo" i zobaczę, jakby zareagował.

Mam prawo wk...wiać się, jeśli ktoś przeinacza, skrzywia i manieruje dziedzinę, w której ja i mnóstwo ludzi w całym kraju, co do których autorytetu nie mam wątpliwości, próbują działać. Ciekawe, co powiedzieliby instruktorzy tzw. hip-hop-newstyle-funkyjazz-new age, gdyby usłyszeli, co na ten i podobne tematy mają do powiedzenia chociażby Mr Wiggles, E-Joe, czy Stretch... Chociaż nie, to średni argument, bo w odpowiedzi usłyszałbym pewnie raczej - "A kto to jest Łigels, Hidżoł czy jakiś Strep, byli chociaż raz na jakichś Mistrzostwach Świata, wygrali jakąś "prestiżową" imprezę?" I kółko się zamyka. Tancerze zostali zindoktrynowani. Ciemnogrodzie - trwaj nadal! Ja naprawdę myślałem, że ten problem mamy już za sobą.

To nie jest rozmowa o biznesie, o rynku, o popycie i podaży, to nawet nie jest rozmowa o tańcu jako takim.  To jest rozmowa o kulturze i tańcu Hip-Hop, dla których to niektórzy naście lat wypruwają flaki. Uprzedzę z dupy argumenty o kochaniu tańca, pasji, litrach potu i poświęceniu - ja to naprawdę wszystko szanuję i szczerze doceniam. Ale jeśli instruktor w szkole muzycznej próbowałby uczyć kogoś gry na instrumencie, nie znając nut, gamy i nie wiedząc kim był Szopen... to może nawet uczyć grać nogami i remontować przy tym filharmonię... A jeśli ktoś jako argument swoich kompetencji w tym konkretnym temacie podaje sukcesy na sportowych imprezach czy w telewizyjnych show - tylko i wyłącznie potwierdza swoją ignorancję.

Bez hejterstwa i spin, raczej z rekfleksja - a do tego każdy ma prawo!

Reasumując - jeśli chcesz uczyć czegoś, to upewnij się najpierw, czy materia tego przedmiotu jest Ci dobrze znana.

A jeśli tak, i są konkretne podstawy uwiarygodniające to, życzę powodzenia i satysfakcji!


Przedruk z fejsbukowych notatek
za zgodą autora - Pawła Pitzo Mazura



Podobny temat:
You Can Dance bez Street Dance!!!

Dziś jest
11 listopada 2024

LUDZIE TAŃCA, SYLWETKI